
Miała być tylko mała wyprawa rowerowa, ale jakoś tak wyszło, że wczoraj około godziny 10 znaleźliśmy się na łódce, płynącej po Turawie. Było Przyjemnie, może zbyt słonecznie, czego skutki teraz odczuwa moja twarz. I gdyby nie to, że kiedy byliśmy po przeciwnej stronie niż nasz port, kompletnie zdechł wiatr i ostatecznie trzeba było wracać na silniku.





