W ostatni wtorek 22 września o godzinie 23:18, Słońce znalazło się w punkcie równonocy i weszło w znak wagi. Tego wieczoru rozpoczęła się astronomiczna jesień. Muszę przyznać ,że początek, nowa pora roku miała całkiem niezły. Cały wrzesień był bardzo ciepły i wciąż mam wrażenie, że nadal mamy lato. Drzewa zaczynają zmieniać kolory, ale nadal dominuje zieleń. Ostatni weekend był wyjątkowo piękny. Temperatura przekraczająca 20 stopni, bezchmurne, lazurowe niebo i delikatny wiaterek. Aż miło było wsiąść na rower i ruszyć w las. Żeby tylko taka pogoda mogła się utrzymać jak najdłużej. Zresztą jakby to ode mnie zależało, to idealne warunki klimatyczne, wyglądałyby w ten sposób: podobna pogoda jak teraz utrzymywałaby się do grudnia, kiedy to w końcu drzewa pozbyłyby się reszty liści. Na jakieś dwa, może trzy tygodnie pomiędzy świętami, a końcem roku, spadłoby nieco śniegu, przez ten czas panowałby lekki mrozik W styczniu zaś rozpoczynałaby się wiosna, która trwałaby do czerwca. A później lato, ciepłe, słoneczne, z przelotnym deszczem. Tak wyglądać musiał Eden. Niestety, w życiu już tak jest, że jest jak jest i trzeba się cieszyć każdą słoneczną chwilą, ładować akumulatory, na zbliżające się kolejne pół roku, kiedy to będzie dominować pochmurne szare niebo, wiatr, czasami mróz i deszcz przeplatany śniegiem.