Pogoda za oknem nie zachęca do uśmiechu. Na taki dzień jak dzisiejszy, szary, zimny i deszczowy w ramach profilaktyki antydołowej można zastosować albo dobrą książkę, albo film. Nasz wybór padł na drugą część „Niezniszczalnych” i jak się okazało to był prawdziwy strzał w dziesiątkę. Dawno już tyle się nie śmiałem. Stallone po raz kolejny zebrał swoich leciwych już kumpli, którzy jakieś dwadzieścia lat temu rządzili kinem akcji i stworzył świetne widowisko. Chyba najmocniejszą stroną filmu jest poczucie humoru. Każdy z występujących w filmie aktorów (Norris, Lundgren, Schwarzenegger, Statham, van Dame), parodiuje grane przez siebie przed laty postacie. Co chwila pojawia się jakieś odwołanie do filmów, które na przełomie lat 80 i 90 oglądaliśmy z wielkim przejęciem na VHS-ie. Kolejne sceny są tak nierzeczywiste, że aż piękne. Czym większy absurd, tym jest śmieszniej, a zabawa staje się wspanialsza. W filmie tym znajdziemy wszystko, co w dobrej sensacji być powinno, wybuchy, strzelaninę, mordobicie, pościgi, bez zbędnej gadaniny, a wszystko to dzieje się w zawrotnym tempie.
„Niezniszczalni 2” to idealna propozycja , na dłużącą się niedzielę.